Poruszył mnie ostatnio krótki film przedstawiający seniorkę na wózku inwalidzkim oraz jej opiekuna. Mężczyzna włącza muzykę: słynny motyw z Jeziora Łabędziego Piotra Czajkowskiego. W rytm muzyki górna część ciała kobiety zaczyna się ożywiać i prostować. Ramiona poruszają się, a oczy nabierają blasku. Seniorka okazuje się primaballeriną Nowojorskiej Opery. Jej ramiona układają się w skrzydła łabędzia. Widać, że zna tę muzykę do szpiku kości. Tworzy jedność z muzyką. Ile razy była zaczarowanym łabędziem? Dziesiątki, setki razy? W ten krótki film zostały wmontowane przebitki tej samej kobiety tańczącej na deskach teatru sceny z przedstawienia baletowego z dawnych lat. Młodziutkiej i w szczytowej formie. Po tylu latach ciało pamięta choreografię z lat sześćdziesiątych poprzedniego stulecia. Bardzo mnie zaskoczył ten widok. Ktoś połączył film z dawnych lat z momentem wspomnień seniorki. Wszystko się zgadza. Ten sam moment muzyki i choreografii. Nie zapomina się takich silnych emocji i przeżyć. Ciało pamięta…
Niesamowite wrażenie dla mnie. Ja też tak chcę!
Przenoszę się teraz myślami do czasów, kiedy będę miała 80–90 lat. Czy będę szczęśliwa i spełniona zawodowo? Czy będę cieszyła się słysząc utwory, które grałam mnóstwo razy solo lub w orkiestrze na scenie?
Drugie mocne doświadczenie z tego tygodnia to był zabieg usunięcia ósemki. Niby tyle osób to przechodzi. Ale… było duże ryzyko powikłań, uszkodzenia nerwu wargowego. A ja już to przechodziłam, miałam traumę, sporo powikłań i wizję zabiegu jeszcze trudniejszej ostatniej ósemki. Ciało pamięta… Dość ciemna wizja dla flecistki. Tym razem zabieg był nieprzyjemny i długi. Lekarz żartował w sposób, który wprowadzał mnie w coraz większą bezradność. Opowiadał o wadach zgryzu i kręgosłupa u flecistów i ogólnie dęciaków. Pasjonat – łączy naukę z kulturą. Dla niego najpiękniejsza muzyka jest wtedy, kiedy jego wiertła i piły piezoelektryczne dobrze chodzą. O zgrozo, to jakbym codziennie miała słuchać odgłosów remontu. Ciężko reagować i odpowiadać. Z oczu mi nic nie wyczytał, bo zamknęłam je w momencie, kiedy zaczął wykładać potrzebne mu narzędzia. Ale podobało mi się jego szczere podejście. Poza tym okazał się świetnym fachowcem, doszłam do siebie zaskakująco szybko i pojawiła się we mnie ogromna radość i energia do działania.
Przeżyłam cenną lekcję życia… Mam ochotę wejść na scenę i grać na całego, bez limitu. Chcę wycisnąć z życia, ile się da, i mieć piękne wspomnienia. Mówię sobie w myślach: „Ciśnij!” Bo to nie wiadomo – w tym zawodzie jest mnóstwo kontuzji i zwrotów życiowych. Dopóki mam radość i możliwość bycia muzykiem.
Z miłością,
Anna Jasińska
link do filmiku
https://www.facebook.com/AlfredoTejadaOficial/videos/2783548468630355
foto https://unsplash.com/